Dla trzeciej drużyny ubiegłego sezonu tak naprawdę dopiero dzisiaj zaczyna się prawdziwe pucharowe granie. Największy atut? Lubinianie teraz już nic nie muszą, oni tylko mogą.
Kompromitacji już nie będzie. Przejście Sławiji Sofia było obowiązkiem, który Miedziowi, pomimo problemów, spełnili. Teraz już nie ma „pastuchów” – w drodze do trzeciej rundy trzeba będzie pokonać Partizana Belgrad, czyli markę znaną na całym Starym Kontynencie. Faworytami tej potyczki są oczywiście Serbowie – dość powiedzieć, że według transfermarkt, wartość rynkowa Zagłębia wynosi niewiele ponad 6 milionów Euro, a drużyny z Belgradu prawie 4 razy więcej. W kadrze Partizana znajdują się tacy zawodnicy jak Valerij Bojinov, czy Sasa Ilic. Akademia Grabarzy należy do czołówki w Europie i jest wymieniana jednym tchem ze szkółkami Sportingu Lizbona, Ajaksu, Arsenalu, czy Barcelony. Jednak czy to znaczy, że lubinianie są bez szans w tej rywalizacji? No niekoniecznie.
Zacznijmy od tego, że Zagłębie w poprzednim sezonie pokazało w lidze, że potrafią grać z teoretycznie mocniejszymi od siebie. Jeśli podopieczni Piotra Stokowca zagrają na sto procent swoich możliwości, to mogą sprawić niespodziankę. Po drugie – Partizan nie taki straszny, jak go malują. Wprawdzie rok temu grali w fazie grupowej Ligi Europy, ale nie potrafili z niej wyjść(choć przed ostatnią kolejką mieli dość komfortową sytuację). W lidze gdyby nie to, że rozgrywki grane są w bardzo podobnym systemie co nasz(30 meczów, dwie grupy, dzielenie punktów), szanse na mistrza straciliby bardzo szybko – walka o tytuł przypominała wyścig w którym startowało 15 Matizów i jedno Ferrari, przy czym Ferrari była znienawidzona wśród kibiców Partizana Crvena Zvezda Belgrad – kibole tego klubu nie wytrzymali takiego upokorzenia i pobili dyrektora sportowego klubu na oczach kamer. Piłkarze Partizana będą więc walczyć nie tylko z Zagłębiem, ale i presją ogromnych oczekiwań kibiców klubu.
Nie ulega wątpliwości, że jeśli Zagłębie chce powalczyć o awans, potrzebna jest o wiele lepsza gra niż ze Sławiją. Nie ulega wątpliwości, że to Partizan jest faworytem tego dwumeczu. Nie można jednak skreślić podopiecznych Piotra Stokowca, bo stać ich na niespodziankę, czego im z całego serca życzymy.