W czwartkowy wieczór w Goeteborgu Śląsk Wrocław mierzył się z miejscowym IFK, a stawką tego meczu był awans do III rundy eliminacji Ligi Europy. W pierwszym meczu we Wrocławiu padł bezbramkowy remis, więc sprawa awansu wciąż była otwarta. Przed meczem zdecydowanie większe szanse na awans według ekspertów mieli gospodarze tego spotkania.
Mimo wcześniejszych zapowiedzi zapowiedzi trenera IFK nie rzuciło się z ofensywą i spokojnie weszli w mecz. Sytuację tę chciał wykorzystać Śląsk, a pierwszą do tego okazję miał już w 3 minucie. Dobra akcja w trójkącie Kiełba, Picha i Flavio Paixao, ten ostatni jednak nieznacznie spudłował. W pierwszych minutach aktywny był zwłaszcza Jacek Kiełb, który raz za razem starał się nękać defensywę gospodarzy. Po dobrym początku meczu, w późniejszej fazie oba zespoły nieco zwolniły, a gra toczyła się głównie w środku pola. Nie brakowało jednak dobrych sytuacji. W 26 minucie przed taką stanęli piłkarze ze Szwecji. Dobra akcja lewą stroną boiska, dośrodkowanie w pole karne, strzał.. i na szczęście Mariusz Pawełek był na posterunku- końcówkami palców wybił piłkę na rzut rożny. W odpowiedzi dośrodkowanie z rzutu wolnego Petera Grajciara i strzał Flavio, jednak znów niecelny. W 37 minucie kontratak Szwedów, jednak Mariusz Pawełek tylko odprowadził piłkę wzrokiem. Przed kolejną szansą na bramkę stanął w 42 minucie Śląsk Wrocław. Tomasz Hołota soczyście uderzył z blisko 30 metrów i bramkarz IFK z problemami wybił piłkę na róg. Tuż przed przerwą gospodarze mieli jeszcze jedną okazję- indywidualna akcja lewą stroną boiska, później strzał, ale na posterunku był Mariusz Pawełek. Ostatecznie jednak, po dobrej pierwszej połowie Śląsk bezbramkowow remisował z IFK Goteborg.
Druga połowa rozpoczęła się spokojnie, żadna ze stron nie uzyskała znaczącej przewagi. Coś wartego (niestety) odnotowania wydarzył się dopiero w 55 minucie. Prostopadła piłka w pole karne Śląska, Gustav Engvall wyszedł sam na sam z Mariuszem Pawełkiem i pewnie pokonał kapitana Śląska. Nie minęło 5 minut, a Szwedzi cieszyli się z bramki po raz drugi. Długa piłka z własnej połowy, fatalny błąd Mariusza Pawełka i Mikael Bomam strzela do pustej bramki. Podłamany Śląsk nie był w stanie nawiązać już walki z IFK, a gospodarze napędzani przez publikę chcieli strzelać kolejne gole. Na szczęście to im się nie udało, a w 73 minucie Śląsk miał jeszcze szansę na kontaktową bramkę. dośrodkowanie z lewej strony, błąd szwedzkiej obrony, a Jacek Kiełb w doskonałej okazji fatalnie spudłował. W końcówce meczu Szwedzi zagrali bardzo mądrze i nie dopuścili piłkarzy z Wrocławia do tworzenia sobie okazji do strzelenia bramki. Ostatecznie więc, mimo że Śląsk nie był drużyną gorszą od Szwedów, musiał uznać ich wyższość i pożegnać się z Ligą Europy.