pogoń_szczecin

Zero z tyłu zadowala, ale pozostawia pewien niedosyt

Pogoń Szczecin rozpoczęła przygodę w europejskich pucharach. Pierwszy mecz w Conference League zaczęła od bezbramkowego remisu na swoim stadionie z NK Osijek. Rewanż w następny czwartek w Chorwacji.

Ten mecz z wielu względów zapowiadał się emocjonująco zarówno dla piłkarzy, jak i kibiców. W końcu Portowcy wrócili na europejskie salony po 20 latach rozbratu. Już od początku starali się realizować założenia taktyczne, narzucić się swój styl gry i tempo. De facto to im się teoretycznie udało, co rusz udawało się zaskakiwać rywali prostopadłymi podaniami. Brylował Kozłowski, aktywny był Kowalczyk, Kurzawa, pewny i solidny kapitan Dąbrowski. Można tak wyliczać, wielu skazywało Pogoń na tzw. „pożarcie”, a z perspektywy całego spotkania zostawili na murawie lepsze wrażenie. Owszem momentami brakło jedynie dokładności, zimnej głowy czy ostatniego podania, ale te 90 minut napawa optymizmem przed rewanżem i Osijek nie może czuć się tak komfortowo.

Podopiecznych Kosty Runjaicia należy pochwalić za determinację, ambicję, wole walki, a przede wszystkim to, że nie wystraszyli się lepszego na papierze rywala jakim byli Chorwaci. Oczywiście szkoda niewykorzystanych okazji zwłaszcza Kowalczyka z pierwszej i drugiej połowy, ale cały mecz można ocenić jak najbardziej na plus. Należy też wspomnieć, o dwóch okazjach Osijeku w końcówce po dosyć banalnych stratach Drygasa i Kostasa, jednak należy pochwalić obronę, zwłaszcza Zecha i Dąbrowskiego, za heroiczną momentami postawę w defensywie. Wczoraj byliśmy świadkami bitwy, ale prawdziwa wojna rozegra się w najbliższy czwartek na Bałkanach, oby ten wypad skończył się granatowo – bordowym happy endem i oby ta przygoda trwała dalej.