modzio

Została już tylko liga. Benfica – Lech 4:0

W 5. kolejce fazy grupowej Ligi Europy Benfica Lizbona rozbiła na Estadio da Luz Lecha Poznań, aż 4:0. Ten wynik sprawia, iż zespół prowadzony przez Jorge Jesusa zapewnił sobie awans do kolejnej rundy rozgrywek. Lech, natomiast nie ma już żadnych szans na występy na europejskich boiskach wiosną 2021 roku.

Już przed tym spotkaniem szanse na awans polskiego zespołu były iluzoryczne. Zapewne z tego powodu trener Dariusz Żuraw wystawił na to spotkanie rezerwowy skład. W podstawowej 11-stce zabrakło najlepszego napastnika Ishaka, całego środka pola, który kreuje grę Lecha, czyli Tiby, Modera i Ramireza, oraz podstawowych obrońców, czyli Czerwińskiego i Rogne. Podstawowi zawodnicy byli już oszczędzani na ligę w której trzeba przecież odrabiać straty, aby myśleć o zajęciu czołowych lokat w Ekstraklasie.

Początek spotkania był dość wyrównany, lecz z upływem minut przewaga optyczna była po stronie gospodarzy. Świetne okazję mieli Pizzi, którego strzał zablokował Filip Bednarek, oraz Nunez, który wychodził sam na sam z bramkarzem Lecha, lecz świetnym wślizgiem popisał się Satka. Pierwsza i druga sytuacja nie przyniosła korzyści, lecz do trzech razy sztuka. Po rzucie rożnym najwyżej do główki wyskoczył Vertonghen i na tablicy świetlnej ukazał się wynik 1:0. Przed przerwą kontuzji doznał Nika Kaczarawa, i na noszach opuścił boisko. Zastąpił go Ishak.

Druga połowa to już popis skuteczności zawodników z Lizbony. Nie było w tym może niesamowicie pięknej piłki, i wielkiego kunsztu piłkarskiego, lecz piekielnie skuteczna gra i wykorzystanie swoich sytuacji bramkowych do maksimum. Złe wybicie Bednarka od bramki sprawiło, że piłka szybko wróciła w okolice szesnastki Lecha i Nunez podwyższył prowadzenie Lecha. Poznańska ekipa rozpamiętywała stratę drugiej bramki, a minutę później mieliśmy już 3:0 za sprawą Pizziego. Kolejorz został bezlitośnie wypunktowany i całkowicie zeszło z nich powietrze. Dzieła zniszczenia dopełnił Julian Weigl. Były zawodnik BVB popisał się uderzeniem z dystansu i mecz zakończył się wynikiem 4:0.

Kończy się piękna przygoda polskiej ekipy w Europie. Został jeszcze mecz z Glasgow Rangers, lecz mecz jest bez większej wagi. Po emocjonujących eliminacjach przyszła trudna batalia z uznanymi, europejskimi markami, które pokazują, że polskie kluby czeka jeszcze mnóstwo pracy, aby w Europie pokazać coś więcej. Jasnym jest że, aby następował regularny progres trzeba grać co rok w pucharach i zdobywać doświadczenie. Niestety w Polsce co rok mamy innych pucharowiczów i m.in, stąd biorą się słabe wyniki polskich klubów w Europie. Jednocześnie świadczy to o słabości polskiej ligi, że co rok inna ekipa walczy o czołowe lokaty w Ekstraklasie.