Przed dzisiejszym spotkaniem o motywację obu drużyn wszyscy mogli być spokojni. Piłkarze Roberta Podolińskiego chcieli w końcu wygrać na własnym boisku, a goście z Białegostoku przerwać serię porażek. Udało się tym drugim.
Przed dzisiejszym spotkaniem Michał Probierz postanowił dać wolne swoim zawodnikom, którzy w przerwie trenowali tylko we wtorek, sobotę i niedzielę. W dodatku opiekun gości postanowił zamieszać składem, w którym znaleźli się Wasiluk, Tomasik na lewym skrzydle i w ataku Karol Świderski.
Chociaż przed spotkaniem na wspomniane decyzje trenera Jagiellonii można było patrzeć ze zdziwieniem, w pierwszej połowie jego piłkarze grali jak za dawnych, dobrych lat. Wszystkie formacje ustawione blisko siebie, środkowi obrońcy wyłączyli z gry napastnika przeciwników, a szybkie kontrataki robiły krzywdę obronie gości. Do tego opisu idealnie wpisywali się w pierwszej połowie Madera z Tarasovsem, agresywni Romanchuk z Góralskim oraz Vassiljev z Frankowskim i Świderskim. Młody napastnik Jagiellonii już w pierwszej połowie mógł cieszyć się ze strzelenia trzech bramek, ale w dwóch sytuacjach zabrakło mu zimnej gry i goście schodzili na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.
Na drugą część gry lepiej zmotywowani wyszli gospodarze, którzy obnażyli największe braki białostockiej defensywy. Od pierwszych minut drugiej połowy aktywni Demjan i Szczepaniak wymieniali się pozycjami, a uważni do tej pory stoperzy Jagi popełniali proste błędy w kryciu. w 70. minucie spotkania słowacki napastnik wyprzedził Sebastiana Maderę, utrzymał się przy piłce i świetnie zagrał do Adama Mójty. Boczny obrońca Górali wszedł w pole karne i pewnie umieścił piłkę w siatce. Po straconej bramce żołto-czerwoni cofnęli się i oddali pole gry gospodarzom. Ci stwarzali sobie dzięki temu kolejne sytuacje, a najlepszą z nich zmarnował Demjan, który źle trafił w piłkę mając przed sobą tylko Bartłomieja Drągowskiego.
Po ostatnim meczu czternastej kolejki Ekstraklasy trudno wskazać mentalnego zwycięzce. Chociaż Jadze nigdy łatwo nie grało się na stadionie przy ulicy Rychlińskiego, to jednak w dzisiejszym meczu mogli z łatwością odnieść drugie z rzędu zwycięstwo. Z drugiej strony po czterech przegranych meczach każdy punktowy wynik napawa optymizmem i z pewnością piłkarze Michała Probierza w drodze powrotnej będą cieszyć się z remisu.
Piłkarze Roberta Podolińskiego również nie przerwali złej passy meczów na własnym stadionie, ale odrobienie złego wyniku, a zwłaszcza gra w drugiej połowy ucieszą każdego kibica. Teraz wszystko w nogach piłkarzy obydwu zespołów aby z Piastem i Termalicą zdobyć trzy punkty.